W skrócie opisujemy się jako wydawnictwo rodzinne, które promuje rodzicielstwo bliskości, równouprawnienie, zdrowy styl życia oraz miłość do Ziemi. Nasza autorka – Urszula Kuncewicz-Jasińska – rozwija tę myśl na przykładzie książki “Dziadkowie. Emocje i uczucia”.
Wizja służąca światu
“Kiedy pisałam swoją debiutancką książkę, oprócz pomysłu na historię i zawarcie w niej różnych emocji i uczuć miałam też z tyłu głowy myśl, by w sposób nienachalny przekazać w niej pewną wizję świata. Mocno wierzę, że dzieci najlepiej uczą się przez przykład i chciałam, żeby moja książka była jednym z dobrych przykładów. Dobrych, bo służących mojemu synowi, innym dzieciom i światu.
Chłopiec? Dziewczynka? Dziecko!
Według mnie cudownie by było, gdyby dziewczynki i chłopcy nie byli oceniani i traktowani inaczej ze względu na swoją płeć czy wygląd. Nie bez powodu w “Dziadkach” głównymi bohaterami są chłopiec i dziewczynka. Po pierwsze, chciałam, żeby w ich historię wczuły się i dziewczynki, i chłopcy. Po drugie, marzy mi się, żeby dzieci nie postrzegały płci “przeciwnej” jako… płci przeciwnej właśnie (często wręcz takiej, z którą nie wypada się bawić). Pewne różnice są często zauważalne, ale myślę, że byłoby lepiej dla wszystkich, gdybyśmy raczej dostrzegali różnice między poszczególnymi osobami niż między płciami. A jeszcze lepiej dostrzegać podobieństwa, ale to już inny temat.
Rodzicielstwo bliskości
W “Dziadkach” chłopiec i dziewczynka są traktowani tak samo. Nikt nie mówi głównej bohaterce, że “złość piękności szkodzi”, a głównemu bohaterowi, że zamiast interesować się motylami powinien raczej pobawić się koparką. Rodzice słuchają dzieci, nie tego, co niektórzy mogliby uważać za słuszne. Chłopiec ma lalką, a dziewczynka samochód. Dziewczynka nosi spodnie, a chłopiec róż. Choć dziewczynka też nosi róż, spódnice i sukienki, kiedy tylko zechce. Bo nie chodzi o to, żeby wszystko na siłę odwracać. Chodzi o to, by słuchać swoich dzieci. Myślę, że warto widzieć dziecko z jego potrzebami i preferencjami, a nie jego płeć.
Korzystne wzorce
Poza tym mali bohaterowie lubią spędzać czas na dworze. I czytać! I nikt im nie mówi, że rozrabiają. Po prostu rozpiera ich energia.
Dorośli bohaterowie też odzwierciedlają wzorce, na jakich mi zależało, choć ze względu na wiek czytelników nie wszystko udało się zmieścić w tekście i ilustracjach. Daliśmy jednak radę pokazać tatę, który jest równie zaangażowany w życie rodzinne co mama, i dziadka, który jest równie zaangażowany co babcia.
Minerały, witaminy i rosół
W “dziadkowej” wizji świata mamy też wyłącznie zdrowe jedzenie. Co nie oznacza, że uważam, że jedzenie niezdrowego to przestępstwo. Też sobie czasem rodzinnie folgujemy. Po prostu podoba mi się, gdy książki promują zdrowe wzorce i nie przypominają niepotrzebnie o niezdrowych. Książkowa mama pije wodę, a w koszyku u babci są warzywa, owoce… i uzdrawiający polski rosół (małe nawiązanie do niesamowitej historii Jerzego Górskiego… a przynajmniej jej filmowej wersji)”.