Ed Sheeran nie wie, że można żyć dłużej niż siedemdziesiąt lat

Z Edem Sheeranem rozprawia się autorka książki „Dziadkowie. Emocje i uczucia” – Urszula Kuncewicz-Jasińska:

"Babcie i dziadkowie

Styczeń to dla naszego wydawnictwa przede wszystkim Dzień Babci i Dzień Dziadka. Moje myśli krążą wtedy wokół naszego debiutu i powodów jego powstania. Wśród nich jest między innymi chęć zadbania o współczesne babcie i współczesnych dziadków. O to, by czerpali radość ze wspólnej lektury z młodymi wnuczętami, ale też o to, by zmienić choć trochę to, jak są czasem postrzegani i traktowani. Dodam, że nie chodziło mi wyłącznie o dziadków, którzy mają po czterdzieści lat, ale też o osoby w wieku emerytalnym, które duchem niczym nie różnią się od czterdziestolatków – takie jak babcie i dziadkowie naszego syna.

Krzywdzące słowa

Mam wrażenie, że o dyskryminacji ze względu na wiek mówi się bardzo mało, a jeśli już się mówi, to przekaz trafia do niewielkiego grona odbiorców. A przecież obok spraw, na które nie mamy wpływu, takich jak nierówne szanse na rynku pracy, chodzi też o słowa czy zachowania, których dopuszcza się pewnie każdy z nas, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że mogą być krzywdzące. Z całym szacunkiem dla głosu i talentu Eda Sheerana, gdy muzyk śpiewa, że będzie kochał miłość swojego życia, dopóki nie skończą siedemdziesięciu lat*, włos mi się jeży na głowie. Nie brzmi to bowiem na przewidywanie kresu swojej miłości, czego bym mu jedynie współczuła, a jakby nie zdawał sobie sprawy z tego, że po siedemdziesiątych urodzinach w ogóle jest coś jeszcze.

Misja Dziecko

Trudno się dziwić, że dopóki sami nie osiągniemy wieku emerytalnego, rzadko zastanawiamy się, jak to jest. Jeśli jesteśmy rodzicami, naszą główną odpowiedzialnością jest dobrobyt naszych pociech, które nie są w stanie funkcjonować w świecie bez nas lub bez innych dorosłych. Skupiamy więc swoją energię na dzieciach. Wiemy, że to, co je spotyka na początku drogi, ma ogromny wpływ na ich przyszłość, więc doszkalamy się, by jak najlepiej zadbać o nie tu i teraz. Czytamy książki i artykuły psychologiczne i próbujemy unikać błędów. Uczymy się dbać o siebie, choćby po to, by zwiększyć zasoby na dbanie o swoje dzieci. Możliwe nawet, że czynem czy słowem staramy się wspierać innych rodziców, bo doskonale rozumiemy, z jakimi trudnościami się borykają. Jednak dopóki sami nie zdmuchniemy sześćdziesięciu świeczek na torcie, trudno nam utożsamić się z osobami w wieku emerytalnym. I rzadko tak naprawdę rozumiemy babcie i dziadków, niezależnie od ich wieku, dopóki sami nimi nie zostaniemy. Jednak jeśli słowo inkluzywność coś dla nas znaczy, nie powinniśmy odkładać tych myśli na później.

Nie zaglądajmy w metrykę

Nie czuję się ekspertką w kwestii potrzeb i problemów babć i dziadków, ani tych z wcześniejszą, ani tych z późniejszą datą urodzenia, ponieważ sama jestem dopiero mamą trzylatka. Uczyłam jednak wielu dorosłych w różnym wieku i wiem, że osoby starsze od nas mogą duchem w niczym się od nas nie różnić. I wiem, że w lustrze mogą widzieć dokładnie tę samą osobę, którą w nim widziały kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu, tak jak ja. Trudno mi uwierzyć, że jestem w wieku średnim, bo wciąż czuję się jak dwudziestolatka i tak się postrzegam. I wiem, że większość siedemdziesięciolatek i siedemdziesięciolatków, wbrew przypuszczeniom Eda Sheerana, również kocha. I wielu z nich żyje pełnią życia – spotyka się z przyjaciółmi, dba o swój rozwój, żartuje, chodzi do kina, podróżuje, czyta książki, uprawia sport, eksperymentuje z fryzurami, jeździ na motorze, imprezuje, marzy… Pamiętajmy o tym, panie Sheeran”.

 

 

* Fragment „And darling I will be loving you ’til we’re 70” pochodzi z utworu „Thinking Out Loud”.